10 listopada minęła 75. rocznica tajemniczego morderstwa w małej wsi, kilkanaście kilometrów od Siedlec. Co się wtedy stało? Czy znaleziono winowajców?
Jesienny dzień 1948 roku. Zapadły już ciemności. Tego wieczoru w Czarnotach (gm. Paprotnia) zostali zastrzeleni funkcjonariusz milicji obywatelskiej Jan Jurzyński oraz radny Gromadzkiej Rady Narodowej Edward Czarnocki (pradziadek autora tego tekstu, obecnego licealisty z siedleckiego Prusa).
– Tak właściwie nie wiemy, co się stało. Historia ta przekazywana jest z pokolenie na pokolenie. Czy dziadek Edward zginął przez przypadek? Został zastrzelony przez partyzantów, ukrywających się wówczas w lasach? Trudno znaleźć dokumenty, potwierdzające, co stało się naprawdę – opowiada rodzina licealisty.
Udało się im dotrzeć do „Życia Podlasia” z 19 listopada 1948 roku i do dokumentów prokuratury z Archiwum Państwowego w Siedlcach.
– Z tych dokumentów i artykułu wynika, że podczas zebrania dotyczącego podatku gruntowego nieznani sprawcy zastrzelili z broni automatycznej dwie osoby, Jana Jurzyńskiego i dziadka Edwarda. Strzał najprawdopodobniej padł zza okna, a jedna kula zabiła dwie osoby – opowiada wnuczka pana Edwarda. – Ówczesne media oskarżyły o zbrodnię bandę faszystowską, lecz gazety nie pisały szczegółowo o tym morderstwie. Bo „Życie Podlasia” z 1948 roku, poinformowało tylko o śmierci milicjanta. Jak zaznacza kobieta, powstało kilka teorii na temat wydarzeń w Czarnotach.
– Jedna z nich mówi, że byli to ci sami sprawcy, którzy tego dnia dokonali również napadów w pobliskich Strusach i Rzeszotkowie. Tak się mówiło w domu – wspomina wnuczka Edwarda Czarnockiego. – Winowajców nie udało się ustalić. Z dokumentów odnalezionych przez rodzinę wynika, że sprawców było dwóch, a ich ofiary zostały zabite przez przypadek.
– Najpewniej sprawcy, widząc podczas napadu milicjanta, przestraszyli się i odruchowo jeden z nich oddał strzał. Niestety, tym samym pociskiem został trafiony również drugi z mężczyzn – dodaje kobieta.
– Z opowieści rodzinnych wiadomo, że zamordowani prowadzili rozmowę, dotyczącą zupełnie innych spraw niż omawiane na zebraniu. Ponad dwadzieścia lat wcześniej chodzili do tej samej Szkoły Rolniczej w Siedlcach i przypadkowe spotkanie stało się okazją zarówno do wspomnień, jak i pochwalenia się, że w ciągu kilku poprzedzających miesięcy urodziły się im dzieci. Po strzale, gdy powstało zamieszanie, ktoś świadomie lub przypadkowo zgasił lampę i zapanowały ciemności.
Niestety, jak dodaje wnuczka pana Czarnockiego, niewiele dokumentów dotyczących tych wydarzeń zachowało się w archiwach. Nie wiadomo też, czy sprawcy należeli do ówczesnej partyzantki, czy byli to zwykli bandyci.
– Tego, kim byli sprawcy, raczej się nie dowiemy. Winni chyba już nigdy nie odpowiedzą za swoje czyny, bo minęło bardzo wiele lat i jest mało prawdopodobne, że jeszcze żyją – mówi wnuczka pana Edwarda.
JACEK CZARNOCKI
Tekst powstał w ramach projektu z Budżetu Obywatelskiego Mazowsza “Dziennikarze lokalni uczniom” realizowanego przez Hufiec ZHP “Mazowsze” w Mińsku Mazowieckim.
W jednej z miejscowości w gminie Zbuczyn też zabito strzałami przez okno jednego z mieszkańców. Tak właśnie działały oddziały cichociemnych ,teraz za bohaterów wziętych. Opowiedział mi to mój już niezyjacy dziadek. ON dowiedział się później kto to zrobił .Nie powiedział mi twierdząc, że ze względu na moje bezpieczeństwo bo żyją jego potomkowie .