REKLAMA
16.9 C
Siedlce
Reklama

Dziennikarze lokalni uczniom: Niedoszły ksiądz opowiada o pobycie w seminarium. “Alkohol i podwójne życie nie należą do rzadkości”

Rzucił seminarium duchowne, będąc na piątym roku. – To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu – mówi prawie 40-letni dziś mężczyzna.

Kamil pamięta, że w dzieciństwie nie był blisko Kościoła. Co niedzielę chodził na mszę, ale nie brał w niej czynnego udziału. Liczyło się tylko, żeby ją odbębnić.

UCIEKŁEM W MODLITWĘ

Mężczyzna wyznaje, że w domu miał bardzo ciężko. Ojciec nadużywał alkoholu, a awantury były na porządku dziennym. To dlatego jako nastolatek Kamil szukał „szybkiego zakochania” – kogoś, kto da mu poczucie bezpieczeństwa i chwilę szczęścia. Problem w tym, że wynikło z tego wiele konfliktów z rówieśnikami i rówieśniczkami, spowodowanych zazdrością. Dla niektórych z przyjaciela Kamil stał się wrogiem. Koledzy straszyli go, grozili mu.

– Poczułem, że moje bezpieczeństwo jest zagrożone – mówi dziś. – Przez brak wsparcia od kogokolwiek uciekłem w modlitwę, ale bardzo interesownie. Zacząłem prosić Boga, żeby koledzy przestali mnie dręczyć. I faktycznie tak się stało. Potem modliłem się, żeby mój tata przestał pić. Przestał na rok, a ja byłem bardzo zadowolony. Stwierdziłem, że modlitwa może coś zdziałać.

Po roku, kiedy ojciec wrócił do alkoholizmu, Kamil zdał sobie sprawę, że to on sam powinien zmienić podejście do sytuacji. Stwierdził, że mimo wszystko powinien kochać tatę. Ta sytuacja prowadziła do wewnętrznych zmian w chłopaku i umocnienia jego wiary.

Na koniec szkoły średniej, kiedy każdy myślał o swojej przyszłości, Kamil zdecydował się na seminarium.

DALEJ W TO SZEDŁEM

– W wakacje zdałem egzamin i zostałem przyjęty. Od października miałem rozpocząć naukę – opowiada. – I wtedy, w sierpniu… zakochałem się, jak nigdy dotąd. Codziennie się z tą dziewczyną spotykałem, a po nocach płakałem z bezradności. Powiedziałem jej, że muszę jechać do seminarium, bo jeśli nie pojadę, to będę żałował, że nie spróbowałem. Dała mi swoje zdjęcie i pożegnaliśmy się.

Przez miesiąc dzień w dzień płakał. Ksiądz, który był jego przełożonym, doradził, aby Kamil spróbował zapomnieć o dziewczynie, a jej zdjęcie oddał swojej matce. – Po dwóch miesiącach poczułem się w seminarium jak w domu. Zrozumiałem, że jest to coś, co chcę robić – przypomina sobie.

W pewnym momencie Kamil zmienił zdanie. Jak mówi, do końca szkoły średniej miał zupełnie odmienne wyobrażenie o Kościele i duchownych.

– Większość z nas zna to wszystko tylko z niedzielnych mszy, wizyt w kancelarii i krótkiego „Szczęść Boże”. Rzeczywistość widziana przeze mnie wyglądała inaczej, niż sobie to wyobrażałem – wyznaje. – Teraz zawsze powtarzam mojej żonie: jako nastolatek, przed seminarium, miałem żarliwszą wiarę, niż będąc w sutannie, wygłaszając kazania czy święcąc pokarmy na Wielkanoc. Nie chcę mówić, że każdy tak ma, ale ja za młodu nie byłem takim, co nigdy nie przeklnie czy nie zapali. Byłem, jak to mówią, do wszystkiego: do tańca i do różańca – śmieje się. – Może dlatego przystałem do podobnych kleryków czy starszych księży.

Kamil twierdzi, że zawsze mówił to, co myślał, dlatego w seminarium miał nie raz na pieńku z przełożonymi.

– Bardzo nie podobało mi się, kiedy przyjeżdżał biskup i wszyscy chodzili na palcach, jak przed królem. To chyba nie powinno wyglądać tak, że Eucharystia ma być jak w wojsku, a kiedy coś zrobisz źle, to masz od razu opier… Mimo wszystko dalej w to szedłem – przyznaje.

INNY KSZTAŁT POWOŁANIA

I dodaje: – Wiele razy usłyszałem, że można mieć kobietę na boku i dalej być kapłanem. Ale wiedziałem, że gdybym tak postąpił, zjadłoby mnie sumienie. Nie potrafiłbym wyjść do ludzi, mówić im o czystości małżeńskiej, wiedząc, że gdy skończę Eucharystię, pojadę do kochanki. Znałem wielu, którzy byli w takiej sytuacji, ale nie zwracałem na to uwagi, bo nadal chciałem zostać księdzem. Kamil mówi też, że alkohol i podwójne życie nie należały w jego środowisku do rzadkości, ale wielokrotnie zaznacza, że nie dotyczyło to wszystkich. Twierdzi jednak, że więcej alkoholu wypił w seminarium, niż od czasu, kiedy stamtąd odszedł.

Jednocześnie podkreśla z przekonaniem, że nie wierzy, aby ktokolwiek szedł do seminarium już myśląc o podwójnym życiu czy pieniądzach.

– Każdy, kto podejmuje taką decyzję, ma powołanie – mówi. – Tyle że z biegiem lat i doświadczeń to powołanie nabiera innego kształtu. Albo całkiem się zatraca.

ZOSTAŁEM Z NICZYM

Z seminarium Kamil odszedł dopiero na piątym roku. Jak mówi, powodów było wiele.

– Jednym z nich był fakt, że poznałem kobietę, o której nie mogłem przestać myśleć – przyznaje.

I zdradza, że przez jakiś czas się z tym ukrywał. Wreszcie jednak zdecydował się odejść.

– To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu, nawet trudniejsza niż to, że chcę iść do seminarium – podkreśla.

Kiedy poszedł do przełożonego, ten wszystko już wiedział. Kamila to zdziwiło. Ojciec duchowny próbował go przekonać, że kapłaństwo jest jego drogą. Proponował czas do zastanowienia.

– Ale ja już wybrałem – podkreśla.

Po odejściu Kamila rozeszła się plotka, że został wyrzucony przez romans. Jego przyjaciele odwrócili się od niego. To nie wszystko.

– Seminarium nie uczy człowieka normalnego życia, wszystko mieliśmy tam podane na tacy – mówi. – A ja po odejściu nie miałem żadnych perspektyw. Zostałem z niczym.

WIERZĘ, ALE…

W końcu, dzięki znajomemu, Kamil znalazł pracę. O życiu „po seminarium” nie mówi wiele.

– Dopiero małżeństwo nauczyło mnie zauważania problemów codzienności i radzenia sobie z nimi. Zrozumiałem, ile zachodu trzeba włożyć w dom, w pracę, w to, żeby zarobić na chleb – wyznaje.

Czy żałuje, że poszedł do seminarium albo że je rzucił? Kamil stanowczo zaprzecza.

– Czas w seminarium ukształtował mnie jako człowieka, moją wrażliwość i moje człowieczeństwo. Ale na msze już nie chodzę – zdradza.

Deklaruje, że wierzy w Boga, lecz przestał wierzyć w Kościół jako instytucję.

Tekst i zdjęcie: NATALIA TARGOSZ

Imię bohatera zostało zmienione.

Teksty powstały w ramach projektu: DZIENNIKARZE LOKALNI UCZNIOM

3 KOMENTARZE
  1. Taki artykuł o niczym, nic nowego nie wnosi. Każdy to wie, kazdy o tym słyszał, wielu się z taką sytuacją spotkało. Może warto opisać jak działa seminarium, dlaczego tak mało jest powołań, dlaczego księża odchodzą? Poszukać przczyny załamania KK w Polsce. Warto zapytać naszego biskupa jak zarządza diecezją, dlaczego od kilku lat dzieje się bardzo źle w siedleckim kościele. Dlaczego jest tyle afer, o których się nie mówi głośno( TS też nie pisze zbyt wiele). Dlaczego Księża bawią się w najlepsze kosztem wiernych?
    Ten artukuł może być wstępem do kolejnych, ale czy TS ruszy temat?? Wątpię…..
    ( chyba, że w papierze będzie więcej niż na www)

  2. artykuł na miarę lewackiego tygodnika…chyba przestanę tego brukowca obserwować…

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Najczęściej czytane

Siedlce: Szalony pościg za kierowcą BMW. Staranował dwa radiowozy i ranił policjanta

Minionej nocy na ulicach Siedlec i okolicznych miejscowości odbywał...

Koncerty i potańcówki w Parku Aleksandria

3 sierpnia w siedleckim parku odbędzie się pierwszy koncert...

Wypadek w Woźnikach koło Łosic

Na DK19 w Woźnikach pod Łosicami samochód osobowy zderzył się z motocyklem. Droga jest zablokowana

Policja apeluje o ostrożność

O wyjątkowym szczęściu może mówić kierująca jednośladem 35 -latka,...

Przywiózł małego dzika z lasu do mieszkania, bo… zrobiło mu się szkoda

Dzielnicowi z Garwolina początkowo nie dowierzali, kiedy otrzymali zgłoszenie...

Tragiczny wypadek w Starej Kornicy. Zginął motocyklista

W poniedziałek wieczorem (22 lipca) w Starej Kornicy na...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje