Niezawodne niemieckie czołgi, okazało się, mają jeden drobny feler – nie można nimi strzelać do rosyjskich.

Stało się już tradycją, że w Siedlcach wiosna jest witana Biegiem Ogińskiej.
Przeczytaj najnowszy Artykuł drugiej potrzeby Dariusza Kuziaka!
Niezawodne niemieckie czołgi, okazało się, mają jeden drobny feler – nie można nimi strzelać do rosyjskich.
Gdy takim niemieckim czołgiem wyceluje się w żołnierzy Putina, czołgowi od razu opada lufa. Rzecz jest podobno nie do naprawienia. Nie pomogą prośby, groźby ani gruntowne remonty. Ten typ tak ma.
Niemcy, owszem, czołgi produkują. Produkują i sprzedają. Nam nawet podobno jakieś leopardy niedrogo opchnęli. Ale nie powiedzieli, że w instrukcji obsługi na dole drobnym druczkiem jest napisane – nie wykorzystywać przeciwko Rosji.
Polacy, Brytyjczycy, nawet Holendrzy... wszyscy mówią Niemcom: - Dajcie te czołgi! A Niemcy swoje: - Nie! Nie możemy. - A dlaczego nie możecie? - Nie możemy, bo – jak wyraził się pewien wybitny, ale szczery, niemiecki historyk - kanclerz Olaf Scholz „trzyma otwarte drzwi do porozumienia z Rosją”.
No i sami rozumiecie. Po co Niemcy mają wspierać Ukrainę, skoro czekają, by jak najszybciej wrócić do interesów z Rosją? Im zależy na tym, by wojna jak najszybciej się zakończyła, Nord Stream został odbudowany, a nałożone na Rosję gospodarcze sankcje – zdjęte. W polskim zaś interesie jest zwycięstwo Ukrainy. Wtedy Rosja będzie gdzieś za Ukrainą, a nie tuż za Przemyślem. To się nazywa rozbieżność interesów.
Że Niemcy są załgani? Żadna nowina. My to wiemy. (No może z wyjątkiem przybocznych Donalda Tuska i jego „Für Deutschland”). Znacznie ważniejsze jest, że reszta Europy i świata również zaczyna się o krzyżackiej obłudzie przekonywać. I domyślać się, jak wyglądałoby życie w Republice Federalnej UE pod niemieckim przywództwem.
W międzynarodowym obiegu pojawił się właśnie nowy czasownik - „scholzing”, czyli szolcowanie. „Szolcowanie” – od nazwiska kanclerza Olafa Scholza – to wyrażanie dobrych intencji tylko po to, by wykorzystać (znaleźć, wymyślić) pierwszy lepszy powód, by opóźnić (lub całkowicie) zapobiec wprowadzeniu tych intencji w życie.
Dadzą te leopardy Ukrainie? Nie dadzą? Pozwolą, by inne kraje czołgi przekazały? Nie pozwolą? Szolcowanie trwa. Niemcy już raz pod międzynarodową presją zrobiły to, co podobno było niemożliwe – zdecydowały się wysłać na Ukrainę baterię rakiet patriot. Zdecydowały, to nie znaczy jeszcze, że wysłały. Szolzowanie jest w toku. Pożyjemy, zobaczymy...
Utwierdzenie się w mniemaniu, że Niemcy, jak to Niemcy, zawsze będą miały w sobie krzyżacką obłudę, jest to - trzeba przyznać - pewna satysfakcja. Ale jest to satysfakcja marna. Z naszego punktu widzenia znacznie korzystniej byłoby, gdyby nasi zachodni sąsiedzi jednak ulegli presji i wysłali swoje leopardy na pomoc Ukraińcom. Byłby to – jak mówią Anglicy - point of no return.
Nie byłoby już odwrotu. Niemieckie drzwi dla Rosji zostałyby ostatecznie zamknięte. Ostatecznie, czyli choć na ćwierć wieku.
DARIUSZ KUZIAK
najstarsze
najnowsze
popularne