Zachęcamy do przeczytania najnowszego felietonu Dariusza Kuziaka.

W kościele pw. Jana Pawła II w Siedlcach odbyła się msza żałobna Katarzyny Adam - członkini siedleckiego stowarzyszenia RakOut, pomagającego kobietom z rakiem piersi.
.
Zachęcamy do przeczytania najnowszego felietonu Dariusza Kuziaka.
Poeta (za) mało rosyjski
„Niewielu było na świecie poetów równie zasłużonych dla swojego narodu jak Taras Szewczenko dla Ukraińców”. A skoro tak, to trzeba przeczytać choć parę wierszy ukraińskiego wieszcza. Zwłaszcza teraz, w wiadomych okolicznościach dziejowych.
Powiedzieć, że był dla Ukraińców twórcą tak ważnym jak dla nas Mickiewicz, to mało. Szewczenko był jak Mickiewicz, Słowacki i Wyspiański w jednym. Uwodził nie tylko rymami, lecz także rysunkami i malarstwem. To właśnie dzięki talentom plastycznym on, syn biednego pańszczyźnianego chłopa, dostał się do akademii. Aby to jednak było możliwe, trzeba było najpierw Tarasa Szewczenkę... wykupić z poddaństwa (za 2500 rubli). Bo urodził się jako niewolnik, we wsi należącej do jakiegoś zrusyfikowanego Niemca.
Mickiewicz oprócz Wileńszczyzny i Rosji znał jeszcze Zachód, mieszkał w Paryżu. Nie licząc miesięcy w wileńskiej celi oraz stosunkowo łagodnego zesłania - większość życia przeżył jako człowiek wolny. Taras Szewczenko miał w życiu mniej szczęścia: „Dwadzieścia cztery lata spędził w poddaństwie, dziesięć lat na zesłaniu, trzy i pół roku pod nadzorem policji i tylko dziewięć lat cieszył się względną wolnością”.
„Zdobył on wśród swoich przyjaciół sławę znakomitego małorosyjskiego poety i dlatego wiersze jego są w dwójnasób szkodliwe i niebezpieczne” - donosił na Szewczenkę jakiś carski żandarm. Jego zdaniem, Szewczenko był po prostu zbyt dobry jak na poetę ukraińskiego (dla niepoznaki zwanego małorosyjskim). Karą za zbyt zuchwałe wiersze było karne wcielenie do wojska. Car Mikołaj I na wyroku dopisał osobiście: „Pod najściślejszy nadzór z zakazem pisania i rysowania”.
Dla innych bywały amnestie, ale nie dla Szewczenki. Car był wobec ukraińskiego wieszcza pamiętliwy: „Zbyt obraził moją babkę i mego ojca, bym mógł mu przebaczyć”. I nic dziwnego „zasługi” cara Piotra I i carycy Katarzyny II dla swojego kraju poeta podsumował rymami: „Pierwszy ten, co Ukrainę / naszą ukrzyżował / A „Wtoraja” - co dobiła / Nieszczęśliwą wdowę. Katy, zbójcy, ludojady, / Ileśćie nakradli. / Ile zżarli! A cóżeście / Do grobu zabrali?”.
Brzmi niepokojąco współcześnie? Owszem. Automatycznych pralek w czasach Szewczenki nie było. Ale najeźdźcy mordowali i kradli jak dzisiaj.
W sprawie „władców północy” Szewczenko nie miał złudzeń. Kobietom radził: „Kochajcie się, czarnobrewe, / Lecz nie z Moskalami, / Oni obcy, litować się / Nie będą nad wami”. Surowo oceniał Bohdana Chmielnickiego. Nie, nie z powodu powstania w 1648 r., lecz dlatego, że oddał Ukrainę carom: „Oj, Bohdanku, / Nierozumny synu, / Spójrz no teraz na swą matkę, / Spójrz na Ukrainę” - pisał.
Choć z naturalizmem opisywał polsko-ukraińskie rzezie i mordy, okrutny poemat „Hajdamaki” podsumował słowami: „serce boli, ale opowiadać trzeba: niech baczą synowie i wnuki, jak mylili się ich ojcowie”.
DARIUSZ KUZIAK
Najnowszy numer 26/2022 w sprzedaży od 2022-06-29.
najstarsze
najnowsze
popularne