REKLAMA
8.6 C
Siedlce
Reklama

Zaduszki 1873 w Broku

Do Broku z Sadownego jest tylko pięć minut drogi. Dla Płatkownicy stary Brok to właściwie sąsiad zza miedzy. Tyle że w tym przypadku miedzą jest Bug.

Ludomir Benedyktowicz to nasz krajan ze Świniar. Na kościele w Mokobodach przypomina go pamiątkowa tablica. To właśnie w tym kościele, wzorowanym na nigdy niezrealizowanym projekcie Świątyni Opatrzności Bożej, został ochrzczony przyszły słynny malarz. Znany nie tylko z twórczości, lecz również z tego, że był malarzem bez rąk.

                                          KRZYŻ NA WIERZBIE

Dłonie stracił w powstańczej potyczce pod Feliksowem niedaleko Broku. Cudem przeżył. Długo dochodził do siebie, najpierw dzięki opiece dobrych ludziom w okolicy, później w ukrytym w lasach konspiracyjnym powstańczym szpitalu. Aby zapewnić Benedyktowiczowi bezpieczeństwo, w okolicy rozpuszczono wiadomość o jego śmierci. Aby rzecz dodatkowo uwiarygodnić, w pobliżu miejsca, gdzie powstaniec padł na ziemię postrzelony przez kozaka, młody włościanin Parys wyrył na wierzbie krzyż. W okolicy Broku, gdzie przez kilka lat był studentem szkoły dla leśników, Ludomir Benedyktowicz uchodził więc za zmarłego.

                                         DZIESIĘĆ LAT PÓŹNIEJ

Traf chciał, że jesienią 1873 r. ponownie znalazł się w Broku. Od powstania styczniowego minęło właśnie dziesięć lat. Benedyktowicz był już artystą po szkołach. Najpierw kształcił się w Warszawie, w prywatnej pracowni Wojciecha Gersona. Później, dzięki stypendium Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych – w Monachium.

 W nadbużańskich okolicach odwiedzał miejsca powstańczych walk. Zatrzymał się u zaprzyjaźnionej rodziny Czachowskich. W Zaduszki razem wybrali się do starego, pamiętającego czasy Kopernika, kościoła w Broku. Brak dłoni malarz ukrywał pod peleryną. Jego twarz okrywały wąsy i broda. Po dziesięciu latach miał prawo przypuszczać, że nie zostanie rozpoznany. Msza minęła spokojnie. Dziwne rzeczy zaczęły dziać się tuż po zakończeniu nabożeństwa.

                    OCZY ZDUMIONE,  TWARZE POBLADŁE…

Alicja Okoń, autorka powieści „Paleta z mazowieckiej sosny” tak wyobraziła sobie tę scenę: „Szedł środkiem nawy całkiem sam, rozglądając się, szukając znajomych twarzy wśród tłumu, zebranego na nabożeństwie. Nim doszedł do wyjścia, zauważył niezwykłe podniecenie wśród zebranych. Żegnali się, odsuwali na bok, szeptali trwożnie, z niedowierzaniem. (…) Wszędzie widział oczy zdumione, osłupiałe, twarze przerażone, pobladłe…Trochę zmieszany wyszedł przed kościół i przyłączył się do państwa Czachowskich, którzy już wsiadali do powozu.

 – Zdaje się, że chłopi wzięli pana za zjawę z tamtego świata – roześmiała się jedna z panien. – Dziś Zaduszki, więc zgodnie z wierzeniami ludowymi umarli wracają na ziemię. A pogłoskom o pana śmierci nikt z nas nie przeczył.

„A więc to tak… – domyślił się Ludomir. – Teraz rozumiem…”

Tłum wysypał się na plac przed kościołem. Paru wieśniaków, widząc Ludomira w świetle białego dnia, rozmawiającego z Czachowskim, odważyło się podejść bliżej. Jeden z nich dotknął nieśmiało jego peleryny.

– Wy żeście to, panoczku, czy wasza zjawa?

– Trzymaliście kiedy ducha za kapotę? – roześmiał się Benedyktowicz.

– Żyję, wróciłem do was.

Ktoś zaczął się przepychać przez tłum. Parys, dopadłszy Ludomira, chwycił go w ramiona.

– Ocalałeś, żyjesz? W kościele wydawało mi się, że to ty, alem pomyślał, że mi się tylko uwidziało… Sam krzyżyk dla ciebie ciosałem, pewny byłem, że cię zabili… Tak u nas mówiono.

 – Parys, przyjacielu… Spotykamy się jednak po tylu latach.

 – Zmieniłeś się, zmężniałeś, zapuściłeś brodę… Ale po tych oczach wesołych poznałbym cię zawsze”.

Wieść o powrocie zza grobu nie uszła uwadze władz carskich. Szpicle donieśli. Ludomir Benedyktowicz został aresztowany. Kilka miesięcy spędził więziony w warszawskiej cytadeli.

***

Warto przeczytać: Alicja Okońska: „Paleta z mazowieckiej sosny”,

Tomasz Adam Pruszak: „Polski

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najczęściej czytane

Kolizja na DK19: 19-latka wyprzedzała ciężarówkę

W Mszannej (gm. Olszanka) 19-latka po tym jak wyprzedziła ciężarówkę, wpadła do rowu. Jej samochód koziołkował.

Żelków: Samochód uderzył w butlę gazową na prywatnej posesji

Na ul. Głównej w Żelkowie samochód osobowy wjechał w butlę gazową znajdującą się na prywatnej posesji.

Grzybiarze, uważajcie na żmije!

Dziś do redakcji zgłosił się pan Daniel z Siedlec,...

Zmarł Artur Kozłowski

20 września 2024 r. zmarł Artur Kozłowski właściciel i...

80. lat LO w Łochowie (zdjęcia)

Liceum Ogólnokształcące w Łochowie im. Marii Sadzewiczowej w Łochowie...

Szczęśliwiec z Łukowa wygrał ponad 7 mln złotych w Lotto!

W czwartkowym (18 lipca) losowaniu Lotto padła główna wygrana...

Najczęściej komentowane

Najnowsze informacje