Fotograficzny aparat posiada i używa, niemniej fotografią, jako dziedziną sztuki, interesuje się średnio, z tendencją do właściwie wcale.
7 września (czwartek) o godz. 17.30 w Galerii Kotara Fotografii w Centrum Sportu i Kultury w Garwolinie przy ul. Nadwodnej 1 odbędzie się wernisaż wystawy prac Marcina Werona.
Zaprezentowane zostaną 32 prace artysty.
Marcin Weron – wydany na świat w piątek 1972 roku, poznańczyk, z wykształcenia muzykolog, z zawodu kierownik produkcji w branży medialnej, z przyzwyczajenia domator. Fotograficzny aparat posiada i używa, niemniej fotografią, jako dziedziną sztuki, interesuje się średnio, z tendencją do właściwie wcale. Stanowi ona dla niego wyłącznie medium pozwalające zaspokoić kompulsywną potrzebę kreowania; dodajmy, nieco na wyrost, że artystycznego. Surowe zdjęcia traktuje jako półfabrykat do tworzenia, tak zwanych przez niego, ‘fotograficznych obrazów’ (nazywając je ‘fotografiami’, wzbudza zabawne oburzenie ortodoksyjnych fotografów purystów), będących efektem użycia fotograficznych utensyliów i umiarkowanie umiejętnego posługiwania się komputerową foto-przetwornicą pod wpływem nieco zwyrodniałej wyobraźni. Od zarania utrwalał i twórczo zniekształcał przede wszystkim siebie, dużo później – z narastającą przyjemnością zaczął znęcać się również nad obcymi – głównie przedstawicielkami płci niewstrętnej. Stąd też podział jego wirtualnej galerii (do której obejrzenia gorąco zachęca: marcinweron.pl) na autoportrety i nie-autoportrety. Powyższemu procederowi do dziś oddaje się głównie w swoim quasi-studiu (ze względu na panujący tam półmrok i permanentny bałagan zwanym fotonorą) zaaranżowanym w suszarni bloku, w którym mieszka, a od kilku lat – dwa razy w roku – również podczas tzw. fotograficznych plenerów. Foto-manipulujący samouk. Pijący. Okresowo zabawny. Jego „artystyczne” CV jest przeciwieństwem fascynującego – prawie cały dotychczasowy „splendor” zamyka się tysiącami mniej lub więcej ważących ‘lajków’ w wielu zero-jedynkowych galeriach, kilkoma pomniejszymi publikacjami w druku oraz – co ceni sobie najbardziej – coraz liczniejszymi zaproszeniami przez rodzime Towarzystwa Fotograficzne nierzadko połączone z autorskimi wystawami „weronów”. Amator.
Kuratorem wystawy jest Dariusz Szubiński.
Opis, jak i zdjęcie, powinno być przykładem jak nie promować własnej twórczości. I jeszcze to “Pijący”… . Setki tysiący straumatyzowanych ludzi w kilku pokoleniach, w których alkohol lał się strumieniami, przemoc i DDA, a tutaj “pan artysta”, albo zwykły wyrobnik “kierownik produkcji” będzie wpisywał w opis swojej osoby i twórczości “Pijący”. Panie Weron, czy kwestia picia jest tak istotna w Pana życiu, że uznał Pan, żeby ją wpisać w afisz promujący własną osobę? To niech Pan w komentarzu jeszcze opisze swoje akcje po pijaku, ale te których się Pan wstydzi.
🙂 Panie Edziu, ja się niczego nie wstydzę: piję często, acz umiarkowanie – i wprawdzie z podejrzeniem o szkodliwość owego przyzwyczajenia dla mojego zdrowia, ale też z przekonaniem o fantastycznym (literalnie i metaforycznie) jego wpływie na moją tfuuurczość. Na zdrowie, Panie Edziu – Pańskie i moje 🙂
Marcin Weron
ciekawa fotografia, inna niż wszystkie
Pięknie dziękuję 🙂