„Taurus Fight Club” to nowy punkt na siedleckiej mapie sportu (ul. Wojskowa 20). Prowadzi go Judyta Chomać-Rymarzak, mistrzyni muay-thai, zawodowa kickbokserka i zawodniczka MMA.

W Suchożebrach doszło do zderzenia trzech samochodów.
„Taurus Fight Club” to nowy punkt na siedleckiej mapie sportu (ul. Wojskowa 20). Prowadzi go Judyta Chomać-Rymarzak, mistrzyni muay-thai, zawodowa kickbokserka i zawodniczka MMA.
W sobotę, 17 września odbyło się jego oficjalne otwarcie. Wykorzystaliśmy tę okazję do porozmawiania z ikoną siedleckich sportów walki.
Własny klub to spełnienie marzeń?
- W pewien sposób tak, ale przede wszystkim naturalna kolej rzeczy, jeśli chodzi o cykl życia sportowca. Czynna kariera nie może trwać wiecznie, trzeba pomyśleć o tym, co ze sobą zrobić, gdy zawiesi się rękawice na kołku. Co prawda, jeszcze tego nie zrobiłam, ale jestem coraz bliższa takiej decyzji. Nie zostało mi wiele walk w ringu czy oktagonie, a wiem, że bez sportu nie potrafiłabym żyć. Chcę się swoją pasją dzielić z innymi, promować zdrowy i aktywny styl życia. Myślę, że „Taurus” stanie się moim miejscem na ziemi.
Długo dojrzewała myśl, żeby pójść na swoje?
- Jakieś osiem miesięcy temu na jednym z przedmiotów na studiach dostaliśmy za zadanie stworzyć projekt własnego biznesu. Wtedy zakiełkował pomysł o klubie sportów walki, który mogłabym urządzić po swojemu. Jestem w tej branży już wiele lat, mam wizję, jak takie miejsce powinno wyglądać. Dodatkowo do podjęcia tego kroku zachęcały mnie wszystkie bliskie mi osoby, z mężem na czele. Mówili: „Judyta, musisz!”. Nawet jakbym chciała, to nie mogłam się już wycofać (śmiech).
Z jaką ofertą wychodzicie do siedlczan?
- Zapraszam na popołudniowe zajęcia z boksu, kickboxingu i MMA pod okiem znakomitych fachowców. Poza komercyjną działalnością prowadzimy też darmowe lekcje wf dla młodzieży. Mogą kontaktować się z nami nauczyciele i dyrektorzy każdej ze szkół. Gościliśmy już uczniów „Ekonomika” i „Elektryka”, niedługo wybieramy się do „Samochodówki”. Myślę, że to fajna sprawa dla młodzieży, ciekawe urozmaicenie codziennych zajęć. A kto wie, może choć część załapie bakcyla i postanowi podążać dalej ścieżką sportów walki? Bardzo bym tego chciała!
Ekipa Taurus Fight Club Siedlce
Liczysz, że wychowasz swojego następcę bądź następczynię?
- Oczywiście, że jest taka nadzieja. Ale to odległa perspektywa, bo wykuć mistrza to praca na lata. Chcę przede wszystkim promować sporty walki, jako zajęcie dla każdego. Znakomicie wpływają na sprawność fizyczną, potrafią też człowieka w zdrowy sposób odstresować. To bardzo ważne w dzisiejszych czasach. Wyróżniające się osoby będę wspierać w drodze sportowej. Będziemy jeździć na zawody, pierwsze mamy już za sobą. Tylko w ten sposób można się rozwijać. Na tym etapie nie ma co się przejmować porażkami, najważniejsze jest nabieranie doświadczenia i wyciąganie wniosków na przyszłość. Dzięki organizacjom freakowym MMA stało się bardzo popularne wśród młodzieży. Trzeba wykorzystać ten boom i pokazać, czym jest prawdziwy sport. Uczyć dobrych wzorców, a nie tego, że po grubym melanżu wchodzi się do klatki. Sukces rodzi się z ciężkiej pracy.
Mówisz, że nie chcesz jeszcze zawiesić rękawic na kołku. Jakie są twoje najbliższe plany?
- Wciąż mam w sobie ogromny głód walki. Kiedyś myślałam, że łatwiej będzie mi skończyć, ale mijają lata, a ja cały czas myślę, że jeszcze na to za wcześnie. Nie deklaruję więc terminu sportowej emerytury, choć wiem, że jest to nieuniknione. Na razie myślę o kolejnych wyzwaniach. Jak wszystko dobrze pójdzie, stoczę następną walkę już za kilka tygodni.
Powodzenia w sporcie i w biznesie!
Rozmawiał Paweł Świerczewski
najnowsze
popularne